Bazy danych dla biznesu – skąd je brać

Nie ma sensu owijać w bawełnę: kto nie ma danych, ten błądzi. Biznes, który nie opiera się na konkretnych informacjach, przypomina kierowcę bez mapy – może ruszyć, ale nie wiadomo dokąd dojedzie. Pytanie, skąd te dane brać, nie jest banalne. Nie chodzi o to, żeby coś „mieć”, tylko żeby mieć to, co rzeczywiście się przyda. I żeby wiedzieć, skąd to pochodzi.

Zacznijmy od własnego podwórka

Pierwszym źródłem danych jest firma sama w sobie. Brzmi trywialnie? Tylko pozornie. W praktyce wiele przedsiębiorstw nie wykorzystuje nawet połowy tego, co już posiada. Systemy CRM, faktury, historia zamówień, zapytania ofertowe, korespondencja z klientami – to wszystko to nie tylko ślady działalności, ale też materiał analityczny. Dane nie muszą być spektakularne, żeby były użyteczne. Czasem wystarczy zestawić ze sobą kilka prostych tabel, żeby zobaczyć coś, co wcześniej umykało.

Warto też spojrzeć na to, co firma zbiera nieświadomie. Formularze kontaktowe, zapytania z mediów społecznościowych, nawet logi serwera – to wszystko może powiedzieć coś o zachowaniach klientów, ich potrzebach, a czasem także o tym, czego nie chcą. Tylko trzeba umieć to odczytać.

Zbieranie samodzielne – droga trudna, ale czasem konieczna

Niektóre dane trzeba zdobyć samemu. I nie chodzi tu o szpiegowanie konkurencji, tylko o legalne, jawne źródła. Rejestry publiczne, katalogi branżowe, ogłoszenia, strony internetowe firm – to wszystko można przeszukiwać ręcznie lub z pomocą automatycznych narzędzi. Wymaga to czasu, cierpliwości i pewnej odporności na nudę, ale daje niezależność. Nie trzeba nikomu płacić, nie trzeba ufać cudzym filtrom. To, co się znajdzie, jest surowe, ale własne.

Są też sposoby bardziej zorganizowane. Udział w targach, konferencjach, spotkaniach branżowych – to nie tylko okazja do wymiany wizytówek, ale też do zebrania informacji, które nie są dostępne online. Ludzie mówią więcej niż piszą. A czasem wystarczy jedno zdanie, żeby zrozumieć, jak działa rynek.

Kupowanie baz – wygodne, ale nie bez ryzyka

Można też pójść na skróty i kupić gotową bazę. Tylko trzeba wiedzieć, co się kupuje. Nie każda baza jest aktualna, nie każda zgodna z prawem, nie każda zawiera to, czego się szuka. Czasem dostaje się tysiące rekordów, z których połowa to martwe dusze, a druga połowa to firmy, które nie mają nic wspólnego z naszą branżą.

Kupowanie danych to nie zakupy w supermarkecie. Trzeba pytać o źródło, o sposób aktualizacji, o strukturę danych. Trzeba wiedzieć, czy dane są tylko kontaktowe, czy zawierają też informacje o wielkości firmy, branży, historii działalności. I trzeba mieć świadomość, że nawet najlepsza baza nie zastąpi własnej analizy.

Dane z organizacji branżowych – niedoceniane źródło

Stowarzyszenia, izby gospodarcze, organizacje branżowe – to miejsca, gdzie gromadzi się wiedza, której nie ma w wyszukiwarkach. Często publikują raporty, zestawienia, katalogi członków. Czasem trzeba być członkiem, czasem wystarczy zapytać. Te dane są zazwyczaj bardziej uporządkowane niż to, co znajdziemy w internecie, bo pochodzą z konkretnych źródeł i są zbierane z myślą o konkretnych celach.

Niektóre organizacje oferują dostęp do baz danych jako część pakietu członkowskiego. Inne sprzedają je osobno. Warto sprawdzić, co jest dostępne w naszej branży, bo może się okazać, że ktoś już wykonał za nas połowę pracy.

Tworzenie własnej bazy – inwestycja w przyszłość

Jeśli żadna z powyższych opcji nie daje satysfakcjonujących rezultatów, można zbudować własną bazę od zera. To nie jest zadanie na jeden wieczór. Trzeba zaprojektować strukturę, określić źródła, ustalić sposób aktualizacji. Ale efekt może być bezcenny. Baza dostosowana do naszych potrzeb, zawierająca tylko to, co naprawdę nas interesuje, aktualizowana na bieżąco – to narzędzie, które może zmienić sposób działania firmy.

Własna baza to też większa kontrola. Nie trzeba się martwić o zgodność z RODO, bo wiadomo, skąd pochodzą dane. Nie trzeba się obawiać, że ktoś sprzeda te same informacje konkurencji. I można ją rozwijać w dowolnym kierunku – dodawać nowe pola, łączyć z innymi systemami, analizować w sposób, który odpowiada naszym potrzebom.

Kilka uwag na marginesie

Dane same w sobie nie są rozwiązaniem. To tylko materiał. Można mieć tysiące rekordów i nie wiedzieć, co z nimi zrobić. Można mieć kilka kontaktów i zbudować na nich solidną strategię. Liczy się nie ilość, tylko jakość. I umiejętność wykorzystania.

Nie warto też ślepo ufać technologiom. Automatyzacja jest przydatna, ale nie zastąpi zdrowego rozsądku. Algorytmy mogą pomóc w sortowaniu, filtrowaniu, analizie. Ale decyzje trzeba podejmować samodzielnie. Bo to nie dane prowadzą biznes, tylko ludzie.

Na koniec warto pamiętać, że dane to nie tylko cyfry i adresy. To ślady ludzkiej aktywności. Każdy rekord to jakaś firma, jakiś człowiek, jakaś historia. Traktowanie danych jak towaru może prowadzić do błędów. Traktowanie ich jak źródła wiedzy – do sukcesu.

Rekomendowane artykuły